Opowiadania dla dzieci.

Legenda O Sławkowskim Dzwonie

„Bim – bam”, „bim-bam” – Filip przechylają się miarowo próbował naśladować odgłos bijącego dzwonu. „Bim-bam” „bim-bam” – wciąż bawił się powtarzając sylaby.

– Mamo – ten dzwon śpiewa …

– Tak, każdy dzwon ma swoją niepowtarzalną historię. Kiedyś jednak dawno temu tu w Sławkowie był dzwon, który zasłynął szczególnie piękną melodią.

– Opowiedz mi o tym, proszę.

– To były szczególne czasy. Nie było telewizji, telefonów

– To, tak jak kiedyś, gdy zabrakło prądu

– No niezupełnie, podobnie…

W tych czasach o tym, co ważne dla mieszkańców informował dzwon. Swym donośnym głosem wzywał nie tylko do modlitwy, informował o śmierci, ale ostrzegał też przed pożarem i wzywał mieszkańców do obrony miasta.

– Babcia czytała mi, że w Afryce do dziś w niektórych plemionach wysyła, się ważne informacje przez uderzenie bębna. To chyba podobnie.

– Tak bardzo podobne, bo chodzi o donośny dobrze słyszalny dźwięk.

I zdarzyło się, że miasta groził obcy najeźdźca, było to ponad 350 lat temu. I nazwano to później „Potopem szwedzkim” Mieszkańcy postanowili schować dzwon, bojąc się, że wróg przerobili go na armaty.

– Ojej, ale taki dzwon przecież musi być bardzo ciężki.

– Tak i dlatego gdy załadowano go na drewniany wóz, ugrzązł w błocie. Pojazd przechylił się, a dzwon jakby zapadł się pod ziemię, jakby sam chciał ukryć się prze d wrogiem.

– I nie znaleźli go nigdy?

– Długo go szukano. Ale dzwon chciał, aby odnalazł go ktoś o szlachetnym, dobrym sercu. Odnalazł go dopiero Janko Wdański. Nie bał się nocy nieznanej gęstwiny lasu. A dzwon dopomógł mu śpiewem.

W czerwcowym księżycowym blasku

Co raz tylko w miesiącu się przydarza

Ten dzwon wychodzi z ziemskiego potrzasku

I swoją historię drzewom opowiada

Ten dzwon, co niegdyś tak wspaniały

Teraz się musi ukrywać wśród ziemi

Teraz się musi ukrywać wśród ziemi

Ten dzwon, co będzie wytrwale czekać

Na kogoś, kto może go przyjdzie ocalić

Na kogoś o sercu czystym jak łza

Na kogoś o sercu czystym jak łza

I weź mnie chroń przed losem mym

A ja ci za to pieśń szczęścia dam

Janko wrócił do Sławkowa i wraz z innymi mieszkańcami wyciągnął dzwon. Wkrótce został organistą w sławkowskim kościele.

Małgorzata Niemiec

 

 

Facebook Comments